Dawno już nic tu nie pisałem, ale to dlatego, że nic specjalnego nie dzieje się przy samochodzie. Nie ma co ukrywać, że dopadło mnie zimowe lenistwo. Brak mi też trochę motywacji. Piszę tego posta bo czuję, iż jestem to winien moi wiernym czytelnikom. Wiem, że jest ich tylko kilku i najczęściej osobiście komentują mi posty, a nie na łamach bloga, ale dzięki im za to, że są.
Jeśli chodzi o samochód to używam go oczywiście na codzień, co daje mi mnóstwo frajdy. Niestety jednak czasem doprowadza także do furii. Gaźnik był czyszczony i regulowany latem i teraz dawało się to we znaki. Automatyczne ssanie było źle ustawione. Auto gasło zaraz po odpaleniu, przy zimnym silniku nie trzymało obrotów i nie raz na światłach gasło. Musiałem zatem stosować "wymuszone ssanie" w postaci wciśniętego pedału gazu na każdych światłach. Irytująca sprawa. W końcu jednak zebrałem się żeby to naprawić. Postanowiłem wziąć się za to sam. Jako, że nie wiem jak dokładnie, fachowo powinna wyglądać taka regulacja dokonałem tego "na oko", albo raczej "na ucho", metodą prób i błędów i chyba jest dobrze. Przynajmniej póki co. Nie jeździłem jeszcze za dużo po tej regulacji, także zobaczymy.
komentarze ( 2 ):
A to po to był Ci potrzebny jakiś artykuł traktujący o regulacji gaźnika. Ważne jednak, że dałeś radę i śmigasz swoim "wozidlem".
PozDDRo...
Dokładnie po to:)
Prześlij komentarz