Do roboty panowie!


"Auto zdobyte! Teraz wszystko pójdzie jak z płatka! Chwila roboty, trochę kasy i mam mojego wymarzonego Trabanta!" - tak właśnie myślałem na samym początku. Prawda okazała się trochę inna... a właściwie zupełnie inna.

Stan auta po zakupie naprawdę wydawał się oszałamiający. Jednak... auto nie miało w ogóle hamulców z tyłu! Szczęki wytarte i niedziałające cylinderki! Zrozumiałą więc sprawą było zabranie się za remont układu hamulcowego. We wszelkich pracach od początku mogłem liczyć na mojego ojca - Andrzeja i Pana Zygmunta - jego dobrego kolegę, który dysponuje sporym, dobrze wyposażonym garażem z kanałem i ma doświadczenie jako mechanik samochodowy i nie tylko. Odkręcenie wielu zastanych i zapieczonych od lat śrub nie było takie łatwe... ale to wiadomo. Trzeba było się sporo nabiedzić żeby to wszystko ruszyć. Prace kosztowały sporo czasu. Ja niespecjalnie znałem się na mechanice Trabanta, mój ojciec podobnie, Pan Zygmunt kiedyś jakiegoś "robił" ale po latach już niewiele pamiętał. Problemem okazał się także brak czasu Pana Zygmunta. Na moje auto czas był zawsze wieczorami, gdy już wrócił z pracy i miał trochę wolnego. Nie raz zabieraliśmy się za coś i nie za dużo udało się zrobić bo zastawała nas ciemna noc.

Zrobiliśmy jednak w końcu remont tylnych hamulców. Nowe szczęki, cylinderki, odświeżenie bębnów, nowe przewody. Samochód zaczął hamować o wiele lepiej! Na zabranie się za przód jakoś nie było nigdy czasu, ale trudno. Ich stan nie był jeszcze zły.

Następna rzecz jaka mnie denerwowała to nierówno pracujący silnik. Diagnoza Pana Zygmunta wykazała, że może być to gaźnik. Zakupiłem wszystkie nowe uszczelki gaźnika. Przystąpiliśmy do usunięcia usterki. Okazało się, że gaźnik złożony był bez uszczelek! Masakra. Czyszczenie, przedmuchiwanie dysz. Składanie i regulacja. Czyszczenie odmy i nowe przewody do niej. Praca poprawiła się znacznie. Choć nie jest nadal idealna.

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Nowszy post Starszy post
 

Liczba wyświetleń

Najpopularniejsze posty